Z ziemi myślenickiej na angielskie niebo

19 kwietnia 2024 15:54

Czytając pasjonujące opisy bitew i kampanii wojennych rozgrywających się na przestrzeni dziejów rzadko zadajemy sobie pytanie o losy poszczególnych żołnierzy biorących udział w tych wydarzeniach. A przecież każdy z tych żołnierzy nie ważne czy był generałem czy zwykłym szeregowcem miał swoją indywidualną historię. Zanim znalazł się w samym centrum wydarzeń musiał przejść drogę, która go tam zaprowadziła, droga ta niejednokrotnie była równie pasjonująca i niesamowita jak sama wojna czy bitwa, w której ów żołnierz brał udział.

Historia ogólna składa się z wielu elementów, a głównym jej trzonem jest historia lokalna, regionalna. Historia lokalna stanowi swoistą bazę, która daje początek wydarzeniom mającym niejednokrotnie wpływ na dzieje poszczególnych narodów, a nawet świata. Niestety bardzo często historia lokalna jest zupełnie pomijana, a czasem wręcz lekceważona, postacie z nią związane są zapominane i giną w mrokach dziejów, a ich obecność na polach walki przedstawiana jest jedynie w postaci statystyki. Rodziny i najbliżsi uczestników historycznych wydarzeń niejednokrotnie nie zdają sobie sprawy jak istotne informacje przechowują w domowych archiwach. Niewiedza ta powoduje, że wiele ciekawych wydarzeń z historii lokalnej bezpowrotnie ginie zapominana przez kolejne pokolenia. Ciekawe fakty ujawniane są często w sposób przypadkowy przy okazji prowadzonych badań terenowych nad zupełnie innymi zagadnieniami.

Tak właśnie było w przypadku losów Henryka Węgrzyna i Józefa Biela - lotników, których los rzucił na angielskie niebo.

Henryk Węgrzyn, o którym wiemy stosunkowo niewiele, urodził się 16 kwietnia 1915 r. w Borzęcie koło Myślenic. Był lotnikiem 300 Dywizjonu Bombowego Ziemi Mazowieckiej będącego pododdziałem lotnictwa bombowego Polskich Sił Powietrznych na zachodzie. Dywizjon sformowany został 1 lipca 1940 r. gotowość operacyjną uzyskał 14 września 1940 r. Na wyposażeniu dywizjonu znajdowały się samoloty Fairey Battle, Vickers Wellington, Avro Lancaster. Ważniejsze akcje bojowe wspomnianego Dywizjonu to ofensywa przez kanał La Manche, ataki na niemiecką flotę inwazyjną na terenie Francji, naloty na fabryki i niszczenie broni V, bitwa o Zagłębie Ruhry, bombardowanie Hamburga, bitwa o Berlin, lądowanie w Normandii, udział w inwazji na Niemcy. Samolotem jakim latał Henryk Węgrzyn był Vickers Wellington. Samolot ten to brytyjski dwusilnikowy średni bombowiec okresu II wojny światowej, budowany w angielskich zakładach Vickers-Armstrong. Był to podstawowy brytyjski nocny bombowiec dalekiego zasięgu używanym w pierwszych latach wojny i podstawowym bombowcem używanym w lotnictwie polskim w Wielkiej Brytanii w tym okresie. Vickers Wellington, którym leciał Henryk Węgrzyn rozbił się nocą 28/29.12.1940 r. w bazie RAF Swinderby po powrocie z zadania, w trakcie którego załoga brała udział w nalocie na Antwerpię. W czasie tego wypadku zginął nasz bohater, natomiast reszta załogi drugi pilot F/O Jerzy Gołko, P/O (naw.) Zygmunt Szymański, Władysław Graczyk zostali ranni. Henryk Węgrzyn spoczął na cmentarzu w Newark.

Drugi z opisywanych lotników to Józef Biel, pochodzący z Łęk, wsi leżącej ok. 8 kilometrów od Myślenic. Historia Józefa Biela jest niezwykła i ukazuje pełną przeszkód drogę młodego człowieka do upragnionego celu. W porównaniu do historii Henryka Węgrzyna życiorys Józefa Biela jest dobrze znany w wyniku dokładnej relacji jego siostry Marii Szydlak. Jak wspomniano Józef Biel urodził się w Łękach nie daleko Myślenic 30 stycznia 1917r. Jak wspomina jego siostra, już jako bardzo młody chłopak wspominał, że chce zostać pilotem, nikt jednak jego planów nie traktował poważnie. Po ukończeniu szkoły podstawowej w wyniku protekcji rozpoczął naukę w Krakowie w szkole katolickiej, po jej zakończeniu miał zostać księdzem. W wyniku szkalującego donosu jednego z sąsiadów zostaje relegowany ze szkoły, po perturbacjach z tym związanych i osobistej interwencji jednego z profesorów kontynuuje naukę i zdaję maturę. Po zdaniu egzaminu dojrzałości w sposób kategoryczny oświadcza, że chcę rozpocząć karierę w wojsku jako pilot. Bez przeszkód przechodzi badania kwalifikacyjne, jednak na przeszkodzie stają względy formalne. Aby syn mógł pójść do wojska rodzina musi za niego poręczyć całym majątkiem. Ani matka ani też ojczym Józefa Biela nie chcą się na to zgodzić z obawy o utratę posiadanego majątku jak i z uwagi na liczne rodzeństwo Józefa. Sprawa wydaje się przesądzona, mimo usilnych próśb syna matka odmawia. W tym czasie Józef Biel zatrudnia się przy budowie trasy Kraków – Zakopane, rozgoryczony praktycznie nie odwiedza rodziny. Matka jednak cały czas myśli o synu i o zaistniałej sytuacji. Udaje się po radę do właściciela majątku w pobliskich Osieczanach doświadczonego wojskowego Rotmistrza Jana Dunina – Brzezińskiego. Właściciel majątku doradza matce, aby nie blokowała kariery syna i poręczyła majątkiem, uspakaja ją również że na pewno nie będzie to miało negatywnych konsekwencji dla rodziny.

Trzy dni przed zakończeniem rekrutacji rodzina decyduje się poręczyć majątkiem jaki posiada i Józef Biel wstępuje do wojska zaczyna naukę w Szkole Lotniczej w Dęblinie. Nauka idzie mu bardzo dobrze, jednak w trzecim roku studiów wybucha wojna i szkoła zostaje ewakuowana do Anglii. Nasz bohater, jako Podchorąży 308 Dywizjonu Myśliwskiego " Krakowskiego " bierze udział w licznych walkach. Wspomniany Dywizjon został sformowany głownie z pilotów Dywizjonu Myśliwskiego 2 pułku Lotniczego w Krakowie powstał w początkach września 1940 na lotnisku Squires Gate w Blackpool. Ostateczna personalna lista żołnierzy i personelu naziemnego została zatwierdzona 9 września 1940 i 12 września Dywizjon liczący 170 osób został przeniesiony na lotnisko Speke koło Liverpoolu. Na lotnisku tym Polacy w trakcie szkoleń zaznajomili się z samolotami Master (służącymi do treningu), oraz Hurricane (myśliwski). 24 listopada 1940 Dywizjon odnotował pierwsze zwycięstwo powietrzne. Dokonał tego plut. pil. Mieczysław Parafiński strącając dwusilnikowy bombowiec Ju-88. Ciekawostką jest fakt, że zdarzenie to miało miejsce w trakcie lotu ćwiczebnego. Dywizjon rozpoczął swą służbę w dniu 1 grudnia 1940 przygotowując się również do lotów nocą zadaniem, których było odpierania nocnych nalotów prowadzonych przez nieprzyjaciela. Na początku 1941 dywizjon został wyposażony w samoloty Spitfire. Nowe maszyny zostały bardzo szybko opanowane przez polskich pilotów, czego dowodem był sukces ppor. pil. Wandzilaka, który jako pierwszy spośród pilotów Polskich Sił Powietrznych w dniu 21 września 1941 zestrzelił niemiecki samolot Fw-190 .W 1943 dywizjon został przydzielony do 2nd Tactical Air Force. Jako główny cel działania wyznaczono niszczenie celów naziemnych. Piloci dywizjonu zniszczyli ogółem 536 pojazdów lądowych, 17 lokomotyw, 109 wagonów, 45 statków i 28 budynków. Dywizjon 308 był jedną z najskuteczniejszych jednostek bojowych Polskich Sił Powietrznych miał na swoim koncie 69 zestrzeleń pewnych, 13 prawdopodobnych, 21 uszkodzeń.

W czasie jednej z walk nad Francją 8 lipca 1941 r. Józef Biel zostaje zestrzelony, cudem udaje mu się wydostać z płonącego samolotu i wyskoczyć na spadochronie, w trakcie pożaru maszyny poparzeniu ulega 70% powierzchni ciała. Po wylądowaniu dostaje się do niewoli, zostaje osadzony w obozie Lamsdorf, gdzie przebywa trzy i pół roku. W czasie pobytu w obozie w wyniku odniesionych poparzeń siedem tygodni jest nieprzytomny. Po zakończeniu wojny w kilku szpitalach w Anglii przechodzi dwadzieścia cztery operacje plastyczne, które umożliwiają mu późniejsze normalne funkcjonowanie. Po opuszczeniu szpitala studiuje metalurgie i postanawia pozostać w Anglii, gdzie zakłada rodzinę. Trzykrotnie odwiedza Polskę. Józef Biel zmarł 8 stycznia 1985 r. został pochowany na cmentarzu w Birmingham. W 2009 r. rodzinę w Polsce odwiedziła córka.

Historia regionalna i jej znajomość, jest rzeczą niezwykle istotną i ważną, określa bowiem tożsamość i świadomość lokalnej społeczności, daje poczucie więzi i przynależności społecznej. Niestety jak wynika z obserwacji jest ona praktycznie pomijana, a w programach szkolnych w ogóle nie istnieje. Prezentowane tutaj dwie historie lotników są znane tylko najbliższej rodzinie, a przecież nie są to tak odległe czasy. Koniecznym jest, aby historia lokalna i jej bohaterowie na powrót zaistnieli w świadomości okolicznych mieszkańców, a pamięć o nich była kultywowana w środowiskach lokalnych.

Galeria